poniedziałek, 26 sierpnia 2013

karykatura sukienki i toczek "klasa średnia"

Miałam napisać wczoraj, ale kiedy tylko wróciłam do domu, byłam taka nie do życia, że nawet się za to nie zabrałam. W zamian uszyłam jednak sukienkę dla Raquelle, która jest prosta, ale jeśli wkrótce mam stworzyć dla niej dzieło, to muszę zacząć ćwiczyć.
Właściwie wciąż mi nie przeszło, przez cały czas siedzę jak w tunelu, nie wiedząc, w którą stronę się ruszyć.
Wczoraj miałam nawet jakiś pomysł na notkę, dzisiaj tak sucho, więc po prostu wrzucę zdjęcie sukienki.

Już drugą godzinę piszę tego posta



Proszę śmiało krytykować, to druga rzecz dla lalki, którą uszyłam w życiu. Toczek też mojej roboty, jestem na etapie robienia jej torebki.

Aha już wiem, co chciałam. Kupiłam Darle Daley Bus Stop.

Idę spać, nie wiem, co się dziś dzieje, normalnie przecież bym się rozpisała.

piątek, 23 sierpnia 2013

Oh mama I just shot a man down!

(tak na serio to nikogo nie zabiłyśmy, ale ten wers, to była moja pierwsza myśl, gdy przebrałam Raquelle)


Kompozycja z pralką.

Jako, że nie mam wielu ubranek, to ratowałam się, czym mogłam i ubrałam jej nawet od niechcenia sukienkę kopciuszka (którą kupiłam również wczoraj, za całe 10 zł!). Byłam zdziwiona jak bardzo mi się Raquelle w tej błękitnej szmatce podoba.


PROM NIGHT

Dzisiaj tylko spam zdjęciowy, bo wyjątkowo czuję się okropnie, leki nie pomogły, więc muszę nafaszerować się antybiotykami. Kręci mi się w głowie i najwidoczniej nie z miłości do lalek.

Jak widać mam słabość do portretów en face i kadrów centralnych. Te zdjęcie i to poniżej to moje dzisiejsze faworyty, zdecydowanie.

Modern Pocahontas.



czwartek, 22 sierpnia 2013

Kupiłam Raquelle.

Popełniam drugi post tego samego dnia i zastanawiam się, czy to aby nie choroba?
Niemniej jednak powód mam ważny otóż ogłaszam, iż kupiłam Fashionistke. 
Tak, to nie żart. Kupiłam barbiowatą. 
Przychodzę, siadam, uroczyste rozpakowanie, a raczej jego karykatura.
Po jakiś 5 minutach metodą prób i błędów Raquelle została pozbawiona większości plastikowych i gumowych farfocli z wyjątkiem najgorszego, najtwardszego przeciwnika....

PLASTIKOWEJ PODKŁADKI POD GŁOWĘ I PUPĘ, która po oględzinach wygląda dla mnie jak rozjechany, przeźroczysty, plastikowy, miniaturowy fotel ginekologiczny i nie pytajcie czemu, ani dlaczego wrzucam zdjęcia kawałka opakowania, jest już późno...


 Uwalniając Raquelle zauważam, zaiste, pierścionek. Jestem tępa, więc w markecie nie zauważyłam zdjęcia dziewczynki, której euforia wprost z ust się wylewa, więc zakrywa je dłonią kokieteryjnie, a na tejże dłoni pierścionek widnieje, bardzo elegancki zresztą.

Przymierzam, wierzcie lub nie, akurat mój rozmiar, patrzę i myślę "borze jaki szykowny, chyba go zatrzymam" i zgodnie z tą myślą pierścionek ląduje w czerwonym koszu razem z resztą pudełka (niech Was nazwa nie zwiedzie, to nie jest kubeł na śmieci, to tylko taki kubełkowy przechowalnik, na pierścionki, chusteczki i skórki z banana)

Szykowny pierścionek jest szykowny. Czerpcie z niego, owińcie się jego blaskiem. Proszę, to dla Was.

Raquelle składa modły, żebym przestała się wygłupiać i odczepiła od niej w końcu plastikowe ustrojstwo.
A przez wygłupy ma na myśli oczywiście macanie jej włosów i nóg, są bardzo miłe w dotyku, serio, to taki plastik nieokreślony, pusty w środku (wiem, bo stukałam). Natomiast jej włosy pachną jak torebki, z dziwnego tworzywa, które nosiłam w dzieciństwie, do kupienia w nadmorskich straganach, co nie zmienia faktu, że są miękkie, bardziej niż moje własne ;_;

Czas na parę zdjęć i pomyślałam sobie 'czy ona potrafi stać w tych swoich cudnych za dużych botkach?' Swoją drogą, na cholerę robią buty bez palców, skoro buty te są za duże ewidentnie i zamiast zgrabniutkich palców u stóp, z pomalowanymi paznokciami otrzymujemy otchłań?
Mattelu, co ty mi tu próbujesz wcisnąć.

(w tym momencie wymieniamy się celtycką muzyką z dollbbym, bardzo fashionistas, polecam)

Jestem Raquelle i w ramach walki z wszystkimi schematami lubię kiecki z jednymi rękawami.


Wypadłam z rytmu pisania posta, zasiedziawszy się na piękniejszej stronie yt. No i mama mnie goni, że już późno. "tak mamo, już kończę" hehehehehe wcale nie. Taka anarchia. 

Jutro porobię jej zdjęcia i w coś przebiorę, bo toto mi się nie podoba ani trochę.

Proszę, na koniec coś, co uwielbiam, skoro już zahaczyliśmy o ten temat.

http://www.youtube.com/watch?v=LpiFmZLICgM

Piotreeek? Pomożesz mi z blogereeem?

Czyli próba powrotu do blogowania.
Nigdy nie byłam w tym dobra, naprawdę, miałam kilka blogów, na których pisałam przez parę miesięcy, a potem umierały. Jeden nawet całkiem nieźle się trzymał, nie był lalkowy, bardziej pamiętnikowy.
Najwyraźniej o wiele lepiej idzie mi pisanie fabularne (btw, gdyby ktoś grał w pbfy to się do mnie zgłoście, bo jestem maniaczką :) )

Ale ale! Przecież cudownym pretekstem do obudzenia w sobie blogera był nasz niedzielny meet! Skoro wszyscy to i ja mogę, wszak o dwóch spotkaniach już nie napisałam, a te naprawdę zasługuje na wpis.
(w tym miejscu chciałam wrzucić zdjęcie, ale okazało się, że plik, który tyle godzin ściągałam mnie strollował i występuje error)
(naprawdę mam dziś pecha...)

Nie macie pojęcia, jak bardzo chciałam już z Wami się zobaczyć, każdy meet to dla mnie panaceum, wierzcie lub nie, ale przez parę godzin, śmiejąc się z Wami, macając lale i pijąc mirindę, albo szlajając po krakowskich uliczkach (wszystkie są takie same, jak mamę kocham!) czuję się naprawdę, najzwyczajniej w świecie szczęśliwa.

Jest godzina 11 dnia następnego, co oznacza, że wczoraj posta nie skończyłam, ale wbrew wszystkim znakom na niebie mówiącym mi, że pod żadnym pozorem mam się NIE ruszać z domu, zrobiłam to i pojechałam do centrum handlowego. Czułam się lepiej, a potrzebuję jakiegoś elegantszego łachu, na roczek mojej chrześniaczki. Oczywiście, niczego nie zdobyłam, ani lalkowego, ani ubraniowego, za to zaliczyłam przepiękny upadek na półkę z steffkami, które z wiecznie miłym uśmiechem przyjęły cios, w duchu zapewne przerażone. Dostałam takiego ataku kaszlu w smyku, że zakręciło mi się w głowie i trach.






Dodaję tylko parę zdjęć, bo jakby nie było i tak można zobaczyć nasze zbiory lalkowe na innych blogach :)
Wybrałam te zdjęcie Cyrila, bo wygląda na nim jakby mówił 'kobieto... dlaczego?'
I Borze, szkoda, że nie widziałam Esmeraldy na żywo, jest naprawdę śliczna.

Skoro już napisałam notkę, to wykorzystam to i zapytam znawców...
Mianowicie, chodzi za mną jakaś barbiocha, której chętnie bym porobiła parę zdjęć. Te wszystkie błyszczące blondynki, które możemy znaleźć w marketach wręcz mnie odrzucają. Może jakaś aa, albo ruda, albo czarnulkowe włosy, byle nie z toną różu. Taka, za którą nie dam fortuny, wiecie, że nie znam się na barbiowych, ale trzeba im przyznać, że są fotogeniczne, a ja zdjęcia lubię :)

Jeszcze raz dziękuję za spotkanie i pozdrawiam wszystkich, którzy byli, 
Kate, Dollbbiego, Borze, Mad, Zgredkę, Grażynę i VMarcina :) (linki do blogów i tak są obok, jeszcze nie ogarnęłam, jak wstawić odnośnik, chyba, że html jest taki sam jak na forach... hm. Next time!)