wtorek, 18 lutego 2014

Co wypada, a czego nie


I got my ticket for the long way round
The one with the prettiest of views
It's got mountains
It's got rivers
It's got sighst to give you shuvers
But it sure would be prettier with you

Wiecie, zarzekłam się, że cholera, podejmę wyzwanie i notkę napiszę i będzie to notka do czytania, a nie tylko do oglądania i trochę mi ciężko, bo w głowie kręci się strasznie jakbym była naraz pijana, niewyspana i głodna. A nie jestem. Sytuacja przedstawia się tak : jestem ja, mój kaszel, moja głowa wirująca, jest kubek, laptop i kołdra i to brzmi wszystko tak pospolicie, ale kiedy ktoś mówi, że siedzi z laptopem w łóżku to w mojej głowie pościel zawsze jest bladoturkusowa a moja jest żółta w słoneczniki. Ta informacja nic nie wnosi, ale chciałam się podzielić, poczułam taką potrzebę z racji tego, że świat dwoi się i troi w moich oczach, ale zasnąć nie mogę, bo znowu się obudzę w nocy/nad ranem o 3 i nie zasnę, tak, jak dziś, nie wiem dlaczego, ale obudziłam się i zasnąć nie potrafiłam, na co moja babcia zaproponowała mi pooglądanie jakiejś nowenny, to strasznie rozczulające, że wciąż próbuje nawrócić mnie. W każdym razie nie chcę się kłaść teraz, chciałam serial pooglądać, zamiast tego godzina mi upłynęła na oglądaniu fotek z meetu, bardzo przyjemne, już za Wami tęsknię.
Powinno się zaczynać od początku chyba jakieś opowiastki, ale wszystko, co trzeba było po kolei streścić, moi współzlotowicze już spisali, a tak przynajmniej Just uznała, ale ja się naprawdę postaram przekazać meet z mojej perspektywy.
Do tego potrzebuję piosenki O'Children.
Zacznę więc od końca, możliwe, że potem przeskoczę gdzieś do środka, zahaczę o początek, zero chronologii, to mój znak firmowy. Dziękuję bardzo, że mogłam się z Wami spotkać, bardzo mi szkoda, że borze ma słabe głośniki i mam nadzieję, że następnym razem to naprawimy, natomiast szalenie mi miło i dziękuję za te wszystkie ubranka, które dla mnie uszyłyście. Bardzo się cieszymy, ja i moje małe demony. I lalki też. Szkoda mi, że tak daleko mieszkacie, bo ja bardzo chętnie jadłabym z Wami naleśniki ze szpinakiem o wiele częściej, to jest takie wege i w ogóle waw a Pepunia i tak memła ten swój schabowy kotlet czy co toto jest i zachwyca się ziemniakami. Kiedy ja zaczynałam drugiego naleśnika, borze była w połowie swojego pierwszego a potem nagle ja mrugnęłam i nie dotarłam nawet do połowy drugiego, a borze już zjadła wszystko. I ja myślałam, że będę ostatnia, ale to Ania była ostatnia. Pragnę Wam przypomnieć, że w epoce kamiennej lalki już też powstawały i o czym nikt nie wspomniał, stworzono prototypy blythe aka głaz na patyku, bez obrazy dla blythe posiadaczy i wielbicieli, sama mam słodką jecci 5. Czy ja mogę tu opisać toaletową przygodę numer dwa, o której chyba każdy zapomniał, bo została przyćmiona przez ciałko lalki na klopie? Ja tutaj nie jestem od 'co wypada, a czego nie' bo od tego jest Kate, ale pozwolę sobie historię przedstawić. 
Z Piotrem musieliśmy kulturalnie poobiednio z toalety skorzystać, a że do damskiej i męskiej jeden przedsionek prowadził to razem wchodzimy. Klik, drzwi zamykam i słyszę z naprzeciwka dollbbiego krzyk 'tu ktoś siedzi!'. Złamałam się na pół ze śmiechu, przysięgam. Plus zauważyliśmy, że w żadnym z kibelków nie było kurka z ciepłą wodą. Sprytnie, prlowska knajpo!
Rodzinne zdjęcie potem było naprawdę bardzo majestatyczne, nadaje się do albumu, przysięgam, wydrukuję.
Cieszę się strasznie, że zaraziłam Was choć trochę piosenką kubkową, bit jest prosty, dajemy radę. Tylko się poduczymy i na przyszły meet wystukamy całe. A nawet więcej. Justa świetnie ci szło, powinnaś pomyśleć nad stukaniem kolanami (tu nie ma żadnej ironii, są naprawdę urocze, Twoje kolana) no i zawsze to jakieś urozmaicenie. Kasiu ja Ci zapomniałam powiedzieć, Tosia w dotyku bardzo kukiełkę przypomina, takiego pajacyka rozklekotanego, ale takiego, którego dzieci w podróż biorą, bardzo przyjemnie mi się ją trzymało. No i super, że ona stoi sama. Ty jesteś taka spokojna, lubię Cię.
I resztę też i borze i Mad (Mad, wpadnij proszę następnym razem z chłopakami i na dłużej bo smutno jak tak mało dyniek się pojawia) i Peter ja Ciebie też lubię i szanuję i koniec czepiania o to, że myślałam, że dollbbiego na żywo nie polubię, to było motyla noga rok temu :(
"Zrzuta na Jasminę!" tym sposobem uratowałam Piotrka przed zakupem trupiej lalki z alladyna za całe trzy złote. Główka obecnie jest w mojej torebce, to tak a propos 'miałyście kiedyś ochotę nosić głowę lalki w torbie?'. Włoski wrzątkiem potraktowane niestety nie są tak lśniące jak te pocahontasowe. 
Wypadłam z rytmu. Zagapiłam się na filmiki na yt, bardzo lubię akcent z Derby.
To ja grająca na kubeczku. Zamiast mojej twarzy Gleeson, bo tak go lubię, a Kasia go nie może strawić tak strasznie. Hi.

Bonus. Borze boi się co ja tutaj natworzyłam, widzisz borzena nie było czego się bać bo człowiek niczego nie napisze sensownego jeśli co chwilę piosenki zmienia i głodnieje i na gg siedzi i w ogóle gdzie mi minęło parę godzin. Nie bój się, ja tutaj słucham Upojenia i chyba muszę coś przekąsić. Wciąż kręci mi się w głowie, muszę podładować laptop i uchylić okno.

czwartek, 9 stycznia 2014

tak mało na blogu się pojawiam

a przecież tak dużo jest mnie w sieci, względnie nawet
mam flickra, mam tumblra, mam forum, mam gadu gadu i konto na filmwebie i wszędzie gdzieś po trochu podrzucę coś lalkowego
avatary zazwyczaj gdzieś tam wiążą się może jakieś lalkowe filmy (poluję od dawna na jeden, napiszę kiedyś recenzję obiecuję, jeśli tylko go dorwę bo to film japoński jest - wiadomo. Trudno do takowych napisy znaleźć a ja japońskiego ie [borze, czy ja to dobrze napisałam, wygooglujecie, czy "ie" faktycznie jest zaprzeczeniem, bo ja nie mogę wypaść z rytmu])
mam takie dni beksy wiecie, jestem rozchwiana, jak ukwiał (parafrazując barbiedream)
płaczę, płaczę całe dnie odkąd tylko obudzę się o cholernej 13 i zasypiam o 4 nad ranem, nie umiem funkcjonować za dnia, wszystko jest takie ciemne, takie nużące nie lubię tego światła szarego ble zero luminacji borze przecież przy pomocy mojej nocnej lampki wychodzą mi lepsze zdjęcia.
jutro mam egzamin zawodowy na fotografa, jeżeli chcecie (czy ktoś widział what maise knew? właśnie mi się ściągnęło [panie władzo żartuję, tata przyniósł z wypożyczalni oryginalne dvd, nikt tu nie piraci </3] i ja nie wiem, czy to oglądać dziś przed tym egzaminem jestem kłębkiem nerwów nawet herbata mi nie smakuje, cukier spada fe) także jeżeli chcecie możecie trzymać kciuki, bądź też nie w zależności od tego jak bardzo jesteście zajęci i mej osobie kibicujący aczkolwiek sama zaczynam panikować
mam nadzieję, że z tej sali nie wybiegnę
to byłoby w moim stylu
kiedyś wybiegłam z wykładu, potem nie przyszłam na uczelnię, a dwa dni później wypisałam się ze studiów, życia studenckiego miałam okazję smakować całe trzy tygodnie, dziękuję bardzo, nigdy więcej
jestem w dole okropnym, wątpię, czy zdam mój egzamin jutrzejszy ale bardzo mi z tego powodu wszystko jedno, z drugiej wstyd będzie ogromny chyba nie udźwignę
samej tej sali się boję, muszę włożyć koszulę i w ogóle wyglądać chyba ładnie (kto nie lubi wyglądać ładnie, no wiecie, ale kiedy jest się w takim stanie to najchętniej ogładę się upycha pod łóżko na którym akurat się za przeproszeniem gnije)

czy ktoś słyszał rolowanie nataszy? albo inaczej.
czy ktoś zrozumiał o co tej biednej kobiecie chodzi?

osobiście byłoby mi przykro, gdybym musiała lizać umywalkę bo mi mąż tak każe czy inny Józefowicz, albo cała męska linia się rzuca na biedną nataszę, natasza liż tą umywalkę lizanie przedmiotów, których z reguły się do cholery nie ślini jęzorem jest w modzie teraz

mam śnieżkę z disney store, dostałam od przyjaciółki, jest śliczna jak perełka i słodka jak wata cukrowa, chociaż ilekroć przechodzę obok stoiska z watą zawsze odwracam głowę na staw, za to moja mama jest za watą bardzo, czasami kupuje nawet te kolorowe w kubku a potem te kubki wykorzystujemy rodzinnie na długopisy, tacy jesteśmy ekonomiczni

macie zdjęcie, dla ocieplenia wizerunku leniwego blogera
moja susie sad eyes