Wybaczcie mi. Nie miałam czasu. Nie miałam chęci. A nie mogę dalej trzymać Was w niepewności.
Naprawdę, nie pamiętam kiedy Ghoulia do mnie przyszła od Mangusty. Ale obowiązków muszę dopełnić. Oto wynik jej pracy.
Tym sposobem, zyskawszy trochę czasu w tygodniu mogę w końcu zabrać się do pracy.
(przepraszam, za ekstremalnie krótki wpis, ale mam dużo na głowie. Na dokładkę wrzucę jeszcze parę zdjęć, żeby nie było, że lecę w kulki.)
Merida zyskała nowy ciuch. Wszystkie te zdjęcia robiłam na szybko, bo zainwestowałam w nowy obiektyw.
Jam te warkoczyki uplotła :)
OdpowiedzUsuńBardzo jej pasują :)
UsuńTe zdjęcia na szybko są fenomenlane :) Zwłaszcza Ghoulia mi się podoba :) Tak słodko patrzy z ukosa :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili pomyślałam, że mi się wydawało. Potem zaskoczenie, parę sekund niepewności i... tak jest nowy wpis :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś, bo już się bałam, że blog "zdechnie" ;)
Zdjęcia są moim skromnym zdaniem bardzo dobre, najbardziej podoba mi się to z Loli, ale to może dlatego, że tak uwielbiam Tangkou, a Loli to wyjątkowo urokliwy model. Z niecierpliwością czekam na nowy wpis, bo bardzo dobrze się ciebie czyta :)
Eryka
herbaciane-poddasze.blog.onet.pl
nice to meet your blog.
OdpowiedzUsuńsee me on http://rosesvioletsandpink.blogspot.pt/
Ogonku, trzymaj laleczkę jak najdłużej u siebie! Ja kompletnie nie mam na nią pomysłu i liczę, że się wykpię jakąś prostą zmianą :P
OdpowiedzUsuńPewien Amiś czeka na nową notkę.
OdpowiedzUsuńGhoulia - coś pięknego. Po prostu zachwycająca ^ ^
OdpowiedzUsuń